poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 3: Problemy na planie

*Martina*
Praca nad nową produkcją zajmowała mi większość tygodnia. W weekendy miałam zajęcia z nauczycielką. Wciąż muszę wypełniać obowiązek szkolny, a od poniedziałku do piątku nie mam czasu na naukę. Ciężkie życie. Czekam na efekty naszej pracy, na pierwszy, kompletny odcinek. Przez 24 godziny tworzyliśmy czołówkę do serialu. Postęp w pracy utrudniał nam niejaki Pablo Espinosa, który gra amanta Violetty. Że niby ja z nim? Dlaczego? Co ja zrobiłam? Za co? Ten chłopak nieustannie myli się w kwestiach. Gdyby to było wszystko. Raz wołali MARTINĘ, zamiast mnie kto się zjawił? Kochany i przecudowny Pablo. Uwięził mnie w garderobie, a sam wdział się w moją spódniczkę. To była przesada. Gdyby nie Mechi to nigdy bym się stamtąd nie wydostała. Dobra, pewnie przesadzam, bo prędzej czy później by mnie zaczęli szukać. Po porostu ten gościu działa mi na nerwach i nie mam pojęcia, jak mogę udawać miłość do niego, skoro czuję wstręt. Zadanie dla prawdziwego aktora. Po kilku dniach pracy nad czołówką przyszedł dzień nagrań piosenek. Pierwsza była "en mi mundo". Moja solówka jest również piosenką tytułową, która szybko wpada w ucho. W między czasie musieliśmy zorganizować dodatkowo zdjęcia promocyjne. Naprawdę, pierwszy miesiąc nad "Violettą" jest ciężki. Jednego dnia muszę być w pięciu miejscach na raz. Aktorzy są naprawdę bardzo profesjonalni. Gdy patrzyłam na ich pozy i mimikę wszystko wydawało mi się takie realne. Myślę, że również nie wypadłam najgorzej w zdjęciach z dziewczynami oraz solo, lecz gdy przyszedł czas na sesję z Pablo... Miałam ochotę oddać spódniczkę i główną rolę Jorge. Pablo ciągle mnie obejmował, ściskał i ślinił się do mnie. Przez niego musiałam zmienić koszulkę ponieważ całą mi ją opluł. OHYDA! Fotografowie nie byli zadowoleni, a ja nic nie mogłam z tym zrobić.
- Tini - usłyszałam swoje imię i oglądałam się dookoła własnej osi. Ujrzałam Jorge ucharakteryzowanego na Leona. Posłałam w jego stronę uśmiech. No tak. Są jeszcze zdjęcia z Violą i Leonem. W tym wypadku nie będzie chyba aż tak tragicznie. Jorge jest sympatyczny
- Hej - pomachałam do niego
- Jesteś spięta - zauważył słusznie. Przytaknęłam głową
- Ale to dlatego, że nie wychodzi mi pozowanie z Pablo. - wyznałam szczerze
- Widzę - chłopak ze zgorszeniem w oczach spoglądał na serialowego Tomasa, który właśnie wąchał sobie pachy. Po chwili dotknął ją językiem. W tym samym czasie Jorge i ja zatrzęśliśmy się z obrzydzenia. - Jest ohydny
- Nie pocieszyłeś - zaśpiewałam - Na szczęście zostały już tylko zdjęcia z tobą - chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha - Nie - zastopowałam go ręką - W sensie... Nie muszę już pozować z Pablo - rozjaśniłam całą sytuacje. Nie chce by były jakieś niedomówienia czy coś. Ten jego uśmiech mógłby oznaczać wiele, a na pewno więcej niż mogę sobie wyobrazić.
- Wiem - zaśmiał się - Idziemy? - potwierdziłam głową i razem stanęliśmy przed obiektywem. Z nim szło dużo łatwiej niż z "Tomasem", on przynajmniej nie ślini się na moje ramiona. Sesja przebiegła sprawnie i szybko.

*Pablo (Gumiś)*
Dzisiaj, dzisiaj, właśnie co jest dzisiaj? No nie ważne, a więc dziś nagrywamy, któryś tam odcinek z kolei. Sam już nie wiem. Zgubiłem się przy pierwszym. I tak się nie uczę scenariusza, bo robią to tylko głupki! A jak już się nauczyłem roli Violetty i nawet ubrałam dużo za małą spódniczkę to na mnie na krzyczeli. Tylko czemu mieli pretensje do mnie, skoro to oni nie wiedzą jaki noszę rozmiar! Nawet tą ładną Tinę zamknąłem w garderobie, bo chciała ukraść mi rolę. Choć w sumie i tak jest cudowna, rzecz jasna nie tak jak ja. Bo ja jestem najpiękniejszy i najmądrzejszy na świecie i każdy to potwierdzi! Właśnie nagrywamy jakąś scenę, jak dziewczyny coś śpiewają. To chyba teraz muszę wejść co nie? Nie czekając na nic wskoczyłem na plan. Zaczęłam śpiewać i grać na niewidzialnej gitarze.
-Cięcie! -krzyknął taki brzydki gościu, przez megafon.- Pablo wynocha z planu! Nie ta scena, znowu... -westchnął głośno, pewnie z podziwu.
-Kto w ogóle dał mu tą rolę? -zapytał facet obsługujący duży aparat. Oni to muszą mnie uwielbiać! Żeby inni się mogli choć trochę wykazać zszedłem z pola widzenia tym moim fanom. Postanowiłem odwiedzić moich przyjaciół, których nie lubię. Niestety muszę się z nimi kumplować, by im smutno nie było.
-Witajcie! -przywitałem ich. Siedzieli sobie i gadali. Pewnie o mnie, jaki to ja jestem boski!
-Znowu Ty- jak zwykle ucieszył się na mój widok. To właśnie dla Jorge jestem autorytetem. -Wspomniałem już, że jesteś głupi i nikt Cię nie lubi?
-Nawet z milion razy mu to mówiliśmy. Niepotrzebnie zdzierasz gardło- powiedział ten gościu w czapce z daszkiem.
- Ale ja Was lubię -skłamałem, by im nie było przykro. -A i jeszcze jedno, od dziś nazywajcie mnie Gumiś- oznajmiłem i odszedłem od nich. Słyszałem tylko ich głośny śmiech. Wróciłem do miejsca, w którym nagrywali ten serial.
- Pablo! Wchodzisz! -darł się znowu ten mężczyzna. Zignorowałem go, bo ja wchodzę kiedy chce. Usiadłem na jednym z krzeseł, które właśnie zabrałem jakiejś dziewczynie, przez co upadła na ziemię.
-Wejdź na tą scenę! - rozkazał jakiś inny ludź.
-No dobrze, już dobrze! -zgodziłem się. Wykonałem ich błagania i ustałem w wyznaczonym miejscu. Właśnie ta laska skończyła mówić swoją rolę.
- No teraz ty- oznajmił widocznie załamany. Ten koleś chyba jest reżyserem, ale w sumie to nie jestem pewny. -Czytaj! - niechętnie zwróciłem głowę w stronę wielkich kartek.
-C Z E Ś Ć -każdą literę wypowiadałem osobno. Czytanie jest takie trudne, jakoś nigdy tego nie obczaiłem.
-Tam nawet nie jest napisane cześć - mówiła brunetka stojąca obok mnie. W końcu i tak nie nagraliśmy tej sceny. Sam nie wiem dlaczego. Ci ludzie to wiecznie mają jakieś problemy!



środa, 4 marca 2015

Rozdział 2: Atak

*Candelaria*
Wszyscy wyczekiwaliśmy wyników castingu. Minęły 2 tygodnie i nie ma żadnego odzewu. Zero telefonów, sms'a, maila. Wiem, bo sprawdzam wszystko codziennie. Szczerze mówiąc to kilka razy dziennie. Dobra, okay... Co sekundę odświeżam stronę z mailem i odrzucam połączenia od babci żeby nie blokowała linii. Kurde, dzwońcie, no! Z tego zdenerwowania mój kot jest łysy. Lepiej nie pytać, jak tego dokonałam. Przypadkowo zresztą.
Zapraszamy na spotkanie - przeczytałam tytuł wiadomości, jaką nadesłała mi załoga telenoweli.
- tak!!! - krzyknęłam, podskakując do sufitu. Tańczyłam, tupałam. Byłam szczęśliwa. Teraz to mam zapewnioną rolę w tym serialu. Ja to wiem. Szybko przerzuciłam swoją szafę. Bo z ubraniami to jest tak: gdy idę na zakupy to nie mam miejsca na układanie kolejnych spodni, bluzek i tak dalej, ale gdy staję przed wyborem stylizacji, wtedy nagle szafa jest pusta. Niemalże biegłam na umówione spotkanie. Trzymałam łokcie na wysokości uszu, żeby tym pośpiechem nie spowodować na mojej koszuli plam od potu. To by była kompromitacja. Na spotkaniu zjawiła się garstka osób spośród setek.
- Gratuluję - pochwalił nas producent - wszyscy tu zebrani dostaliście się do obsady "Violetty". - każdy zaczął wiwatować. Ta wiadomość jedynie potwierdziła moje przypuszczenia. Rozglądałam się na boki by poznać, zmierzyć i ocenić przyszłych znajomych z planu. Dziewczyny prezentowały się całkiem sympatycznie. Gorzej z chłopaki. W nich widziałam jedynie zadufanych w swoim ego debilach, dla których najważniejsza jest grzywka i kremy...

*Facundo*
Nadal nie mogę to uwierzyć, ale dostałem się! Nie spodziewałem się tego. Oczywiście pragnąłem tej roli ale byłem przekonany, że jej nie dostanę. Szybkim krokiem zmierzałem na umówione spotkanie. Nawet nie tyle co szedłem a biegłem.
-Wreszcie jestem-szepnąłem do siebie stojąc przed budynkiem. Na spotkaniu było zaledwie kilka osób. Kiedy producent osobiście potwierdził, że się dostaliśmy wszyscy zaczęli wiwatować i cieszyć się jak głupki. Oczywiście ja też. Kiedy ochłonęliśmy producent zaczął nam wszystko tłumaczyć:
-Widzę, że jesteście bardzo zadowoleni. Mam nadzieje, że macie tyle samo zapału do pracy co radości w sobie. Jeszcze w tym tygodniu zaczną się próby. Teraz pójdę po harmonogram byście wiedzieli o której godzinie się stawić na próby-oznajmił.-A bym zapomniał-odwrócił się i ponownie zwrócił do nas.-Zorganizowaliśmy wam dzisiaj spotkanie integracyjne, byście się mogli lepiej poznać. Wtedy będzie wam łatwiej współpracować. Jak tylko przyniosę rozkład przeniesiecie się do innego miejsca na to spotkanie.
 Gdy wyszedł zagadałem do chłopaka który siedział obok mnie:
-Cześć, Facundo jestem.
-Jorge -odpowiedział i podał mi rękę.-Kogo grasz?-dopytał.
-Maxiego, a ty?
-Leona -oznajmił z dumą. No to poznałem już jednego kolegę z planu . Idę zagadać do reszty. Wydaje mi się, że są całkiem spoko. Chyba będę miał nowych przyjaciół, a przynajmniej mam taką nadzieje.



*Martina*
Cała obsada została zaproszona do restauracji na kolację. Nadal nie wierzę, że ja - Martina Stoessel zostałam wybrana i będę grać główną rolę. Spośród tylu dziewczyn oraz jednego chłopaka, który głośno ćwiczył rolę na korytarzu zostałam zauważona właśnie ja. Coś niesamowitego. Na miejscu zajęłam krzesło obok poznanej wcześniej blondynki. To niezwykłe, że obie się dostałyśmy. Szkoda tylko, że będzie w serialu moim wrogiem. Wydaje się być całkiem sympatyczna. Po mojej drugiej stronie usiadł chłopak, który ubiegał się o rolę Violetty. Czy to oznacza, że będą dwie Violetty?
- Zajęłaś mi miejsce - usłyszałam oskarżenie w moją stronę. Odwróciłam głowę w jego kierunku z niewyraźną miną.
- Mam teraz wstać i się przesiąść? - zapytałam, odkładając widelec i nóż. Chłopak wybuchł śmiechem
- To ja miałem grać Violę - zawył - Taki żart. - wyciągnął dłoń w moją stronę - Jestem Jorge. Będę grać Leona - powiadomił mnie z uśmiechem na twarzy. Powtórzyłam jego gest. Już czuję, że to będzie najlepszy rok w moim życiu. Ludzie są fantastyczni, a przynajmniej tacy wydają się po pierwszym spotkaniu. Oby pozory mnie nie myliły. W pewnym momencie Jorge oraz kilku facetów podniosło się ze swojego dotychczasowego siedzenia. Chwilę ich obserwowałam. Czyżby wszystkim naraz zachciało się siku? Podążali w kierunku łazienki. Serio? Grupowe oddawanie moczu? Serio? Długo nie wracali. Albo utopili się w sedesie, albo... nie. Nic innego nie wpadło mi do głowy... Postanowiłam się w tym nie zatracać. Jadłam pyszny czekoladowy deser. Nagle w całym lokalu rozbrzmiał głośny okrzyk, a my aż wzdrygnęliśmy. Wszyscy klienci lokalu zwrócili głowy w stronę toalet. Co tam się dzieje? Drzwi się otworzyły
- Nadchodzi zagłada - rozpoznałam głos Jorge
- zagłada - podkładał ktoś echo. Ujrzeliśmy dłoń owiniętą białym papierem. Zaraz za nią wyłoniło się całe ciało... kogoś. Twarz również została zakryta. Chłopak poruszał się dosłownie jak mumia. Wolny chód oraz dłonie wyciągnięte przed siebie. Zaraz za nim rzędem szły kolejne stwory. Jęczeli, zbliżając się do naszego stolika. Nie mam pojęcia co oznacza cała ta akcja, czy jest w scenariuszu, czy nie, ale jest przezabawnie. Mięśnie brzucha bolały mnie od śmiechu. Mercedes spadła nawet z krzesła.
- Mumioatak! - krzyknął któryś z nich. Nie rozpoznawałam żadnego. Każdy był po prostu identyczną mumią, co drugi.

________

Tutaj znowu ja - Ari. Dodaję rozdział pisany przeze mnie i Fran Love, która jak na razie została na blogu i ze mną go prowadzi. *brawa i ukłony*. Znów to, co pod kreską przypada mi XD Dawno rozdziału nie było, ale no... mamy swoje obowiązki. Rozumiecie? Wiem, że tak. 
Candelaria i Martina pisana przeze mnie, a Facundo przez mistrzynię F.L. 
Dziękujemy za wyświetlenia i komentarze. Nie obrazimy się za kolejne. Naprawdę ;) Do następnego rozdziału!

sobota, 28 lutego 2015

Podziękowanie od redakcji

Tytuł jaki oficjalny... Mniejsza o to. Podziękowanie. Ale że o co chodzi? Już tłumaczę. Spójrzcie w prawo. Trochę niżej. Widzicie tam pasek z gadżetami bloggera? Tak, to super! Połowa sukcesu! Obserwatorzy - w liczbie 10, DZIĘKUJEMY! (co z tego, że dwóch z nich to autorzy bloga XD) Trochę niżej. Nie, nie chodzi o nasze blogi. Jeszcze niżej. Wyświetlenia, brawo! Przekroczyły próg 1000, co dla nas jest osiągnięciem. Wiem, tysiąc to niewiele w porównaniu z innymi blogami, ale dla nas jest to oznaka, że jednak ktoś tu czasami zagląda. Z tego powodu szczerze dziękujemy. Ja - Ariana - osobiście nie mam pojęcia, co zdecyduje F.L, ale mam nadzieję, że nas nie zostawi. Koniec ogłoszeń. 
/// Ari <3

wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 1: Casting

*Lodovica*
Szybkim krokiem zmierzałam do miejsca, w którym ma się odbyć casting do serialu. Tak właśnie, bardzo bym chciała dostać w nim role i spełniać marzenia. Bardzo chce zagrać w tej telenoweli, oczywiście nie główną role, bo takiej to nikt by mi nie dał. W końcu dotarłam do ogromnego budynku. Weszłam do środka, było tam całkiem ładnie. Zaczęłam szukać drzwi do odpowiedniego pomieszczenia. Kiedy na jednym z nich przeczytałam napis: Casting do serialu "Violetta", weszłam do środka. Była to nie duża poczekalnia. Usiadłam na jednej z białych sof. Rozejrzałam się do o koła. Kiedy tak patrzyłam na te wszystkie ładne dziewczyny, aż chciałam stąd wyjść. Czułam, że nie mam z nimi szans. Atmosfera była napięta, każdy tylko siedział i się nie odzywał. Również nie chciałam zaczynać rozmowy więc skupiłam swój wzrok na scenariuszu. Chce się ubiegać o role Francesci, najlepszej przyjaciółki głównej bohaterki. Nie wiem czy się nadaje do tej roli, ale jestem bardzo podobna z charakteru do tej postaci.
-Poprosimy Lodovice Comello- usłyszałam głos kobiety. Wstałam z miejsca i wzięłam głęboki oddech. Uda mi się- powtarzałam w myślach.


*Mercedes*
Już od miesiąca Elena - moja siostra trąbi mi nad uchem o castingach do nowego serialu dla młodzieży. Sądzi, że mam talent i predyspozycje. Ja tak nie uważam. Nie nadaję się. Nie wiem nawet czy tego chcę. Z każdym upływającym tygodniem do dyskusji dołączali się kolejni członkowie rodziny. Czułam się osaczona. Nawet nie zapytali się mnie, czego chcę. Już dla świętego spokoju poszłam. Nie dostanę się i to będzie dla nich dowodem, że nie powinni mnie pchać w aktorstwo. Kocham śpiewać i tańczyć, ale samotnie, w moim pokoju. To głupota. Usiadłam na białej sofie przy pokoju, w którym kandydaci mieli prezentować swoje umiejętności. Obserwowałam ludzi, którzy wychodzili. Większość z nich szła z głową spuszczoną w dół. Utwierdzało mnie to w przekonaniu, że na pewno się nie dostanę i tylko tracę czas. Dodatkowo zaczęłam się stresować. Nie mam pojęcia czemu, przecież nawet mi nie zależy. Chyba. Obok mnie usiadła drobna, dość ładna, młoda dziewczyna. Wyglądała jak dziecko jeśli mam być szczera. Czego ona tu szuka? Nie chcę być niemiła ani nic, ale przecież to nie piaskownica. Brunetka uśmiechnęła się niewinnie w moją stronę. Odwzajemniłam gest.
- Hej - szepnęła. Spojrzałam na jej ręce. Trzęsły się jak galarety. Denerwuje się bardziej ode mnie.
- Hej - odpowiedziałam - Spokojnie - dotknęłam jej dłoni. Obydwie rozpromieniałyśmy jeszcze bardziej - dasz sobie radę. - Przypadkowo zerknęłam na napis na jej scenariuszu. Ubiega o rolę głównej bohaterki, jak większość kandydatek.
- Martina Stoessel - wywołał mężczyzna zza drzwi. Dziewczynę wbiło w fotel. Wstała z krzesełka i wykonała kilka kroków w przód.
- Powodzenia - szepnęłam
- Dziękuję

*Diego*
-Mam nadzieje, że się nie spóźnię-szepnąłem pod nosem szybko pokonując schody. Casting do serialu w którym chce zagrać był na drugim piętrze. Przynajmniej tak mi się zdawało dopóki tam nie doszedłem. Wróciłem na parter i znalazłem odpowiedni pokój.- Wreszcie- odetchnąłem z ulgą. Usiadłem na wolnym miejscu. Byłem zestresowany. Uwielbiam śpiewać i tańczyć, a o tym głownie był ten serial-o muzyce. Bardzo bym chciał dostać rolę, tak naprawdę do castingu przekonali mnie moi rodzice i bardzo się z tego cieszę. Rozejrzałem się dokoła było tu sporo ludzi. I tak pewnie się nie dostanę, bo dlaczego z tylu osób mnie by wybrać właśnie mnie? Chce zagrać postać Tomasa, tak naprawdę dużo się od niego różnie ale mamy też wspólne cechy. Nie jestem pewny, ale może mógłbym się sprawdzić w tej roli. Jeszcze raz zmierzyłem wzrokiem wszystkich ludzi. Niektórzy z nim byli zdenerwowani a inni wręcz przeciwnie. Mam nadzieje, że nie będę miał tremy. Już od dziecka lubiłem występować, ale to były tylko przedstawienia szkolne a teraz poważny casting.
-Diego Dominguez- wywołał mnie mężczyzna. Przeczesałem ręką włosy i ruszyłem do sąsiadującego pomieszczenia. Muszę dać z siebie wszystko.

*Jorge*
Siedziałem w poczekalni. Zaraz moja kolej. Nie do końca umiałem tekst. Bez przerwy wypisywała do mnie moja dziewczyna/była dziewczyna Stephie. Już od dwóch dni zrywamy.
Dziwisz mi się dlaczego z tobą zrywam? Zachowujesz się jak dziecko
Zarzucała mi kłamstwo. Ja? Dziecko? Nie.
Ok - odpisałem, zatracając się w kwestiach.
- Tato, musisz mi wreszcie zaufać. Jestem prawie dorosłą dziewczyną - czytałem na głos rolę, a wszyscy zebrani spoglądali na mnie jak na idiotę. Przesuwałem szybko wzrok po wyrazach jeszcze raz. Kurde, pomyliłem kwestie. Wszystko przez... Och, Jorge. Co za wstyd. - Tak, to ja zdobędę rolę Violetty - okrzyknąłem na stojąco w damskiej pozycji. Zmieniłem do tego intonację na bardziej kobiecą. Chciałem by każdy mnie usłyszał. Mam dystans do siebie. Sala wybuchła śmiechem, jak zamierzałem. Przynajmniej atmosfera stała się mniej napięta. Znowu zająłem poprzednie miejsce na sofie i przewróciłem kartkę na właściwą stronę. Gdzie moje maniery? Wstałem wtórnie i się ukłoniłem.
Ale Jorge, ja z tobą zrywam. To już koniec  - otrzymałem setną wiadomość z podobną treścią od Stephie.
Ok. - ułożyłem skomplikowaną odpowiedź. Jeśli ona nie akceptuje takiego Jorge, jakim jestem to jej problem. Ja się nie zmienię. Taki romantyk ze mnie.
Nie kłamię - starała się wzbudzić we mnie poczucie winy? Że niby mam ją prosić żeby wróciła?
Luz - wystukałem trzy literki i wysłałem do BYŁEJ dziewczyny. Wpadłem na pomysł. Podszedłem do przypadkowej osoby i wręczyłem jej mój telefon
- Ale po co mi on? - spytała nowo poznana dziewczyna
- Niech ci służy. - uśmiechnąłem się najładniej jak potrafiłem. To odrobinę dziwne. Obcy facet podchodzi do ciebie, daje ci swój telefon i wygląda jak wielkozębny klaun. Kobieta choć mocno skołowana przyjęła prezent. I z głowy. Adios Stephie.

_________________
Dobra, pierwszy rozdział, długo wyczekiwany. Nie wiem, czy nie ostatni ponieważ druga połowa bloga - F.L chce zrezygnować :((((( Pogrążam się w żalu i smutku. Bez niej pisać sama nie będę, więc chyba rozumiecie, prawda? Proszę, napiszcie w komentarzach jak bardzo wam jest potrzebna. Diego i Lodo scharakteryzowała właśnie ona. Pomóżcie!
///Ari <3

środa, 18 lutego 2015

Powitanie

Hej, witam wszystkich. Ariana, miło mi. Stworzyłyśmy bloga - ja(Ariana) oraz Francesca Love (F.L). Zachęcamy do czytania, komentowania, obserwowania i towarzyszenia nam w tej przygodzie. Napiszemy kilka rozdziałów. Jeśli nasz pomysł się wam spodoba - super, jeśli nie... to nie. Zwiniemy manele i nie ma nas :P Historia będzie o życiu aktorów w czasie nagrywania 1 sezonu serialu. Oczywiście, większość faktów zgadza się z rzeczywistością, ale część została wymyślona przez nas. Czemu? Bo tak. Już w tym momencie możecie przeczytać sobie zakładki, które przygotowałyśmy. (u góry, pod nagłówkiem) Nie zdradzają za wiele, ale zawsze możecie wysnuć jakieś wnioski. Tak miało być. Historia postaramy się by była zabawna, lekka, a czy krótka? To zależy od was. Liczymy na wasze wsparcie i doping! Oddaję głos F.L, bo widzę, że jak zwykle się rozpisałam. Tyle ode mnie. 

/// Ari <3

Witam, witam. W sumie to co ja mogę napisać skoro wszystko już wam powiedziała Ariana? Mogę najwyżej was zachęcić do czytania i komentowania. Mam nadzieje, że chociaż kilka osób będzie to czytać. Tak jak już mówiła Ari wszystko zależy od was, więc czekamy na pierwszych czytelników! Jak to zwykle ja nie mam wam dużo do powiedzenia, po prostu was pozdrawiam i liczę, że ta historia przypadnie wam do gustu!

F.L.<333